kontakt@enchristo.pl

100. rocznica urodzin ks. Franciszka Blachnickiego

Andrzej Sionek – Franciszek Blachnicki i jego oaza

ANDRZEJ SIONEK
FRANCISZEK BLACHNICKI I JEGO OAZA

Nawrócenie i konsekwencje
Franciszek Blachnicki jako szesnastoletni chłopiec w gimnazjum traci swoją wiarę. Jemu – pogrążonemu w świecie młodzieńczych ideałów – wydaje się, że Bóg nie jest do niczego potrzebny. Franciszek zachowuje szacunek dla norm moralnych, uczestniczy z rodziną w życiu religijnym, denerwuje go natomiast sformalizowana religijność. Jednocześnie pochłaniają go w tym czasie ideały harcerstwa. W trakcie wojny przewieziony z Oświęcimia w 1942 roku, przez 135 dni oczekuje w celi śmierci na ścięcie. 17 czerwca oddaje swoje życie Jezusowi, wyraża pragnienie oddania się w służbę Kościoła. Datę tę podaje w dzienniku z 1968 roku jako swoje nowe narodziny. Franciszek Blachnicki wspomina, że w momencie, gdy doświadczył owego objawienia, wstał z miejsca, zaczął chodzić po celi i powtarzać: „wierzę, wierzę, wierzę”. To, w co wierzy nie było dla niego jeszcze wówczas oczywiste, ale wszystko się wtedy zmieniło. „Panie, Ty przeszedłeś, przywróciłeś mi wzrok” – podkreślał Blachnicki.
W 1942 roku Blachnicki po raz pierwszy jako świadomie wierzący człowiek przeżywa Boże Narodzenie. W swoich notatkach odnotowuje: „Ale czy dla Boga ta świętość ludzka jest znowu tak bardzo potrzebna? Jemu wystarczy świętość Chrystusa – w Nim, przez Niego wszyscy są święci. Zbawić się znaczy być w Chrystusie – a nie być świętym w subiektywnej świadomości. Gdyby wszyscy chrześcijanie byli święci, to gdzie byłaby zasługa wiary. Zdaje mi się, że za dużo dziś się mówi o działaniu ludzkim, o świętości, o wysiłkach prowadzących do niej – a za mało o tym, że tylko Bóg zbawia – w Chrystusie Jezusie” .
Podczas studiów seminaryjnych uzupełnia, że największą pokusą, przed jaką staje człowiek dążący do świętości jest „żywiołowe pragnienie, by być dobrym w oczach swoich i innych” . Z tej pokusy, z pychy poszukiwania własnej świętości Bóg wyprowadza człowieka, i wyprowadzał Blachnickiego, tylko przez dogłębne ukazanie własnej niedoskonałości, własnych braków, poprzez doświadczenie własnego grzechu.
„Zwątpienie w siebie – to jedyny klucz postępu ku doskonałości” – notował Blachnicki. Te refleksje prowadzą studenta teologii do uznania absolutnego prymatu łaski, do uznania katolickiej wersji sola gratia. Tylko łaska może prowadzić do nawrócenia, do przemiany, do świętości, ale także wyłącznie ona może owocować w pracy duszpasterskiej i kapłańskiej. „Oddziaływać duszpastersko może tylko łaska Boża”.

W poszukiwaniu oazy
Tragiczną prawdą jest to, że w polskich rodzinach na skutek wojny i wydarzeń powojennych wiele dzieci straciło swoich ojców, co zaburzyło trwający z pokolenia na pokolenie przekaz wiary. Wielu z tych, którzy przeżyli, zostało poddanych komunistycznej konfrontacji. W efekcie mówili oni jednym językiem w domu, a innym – językiem komunistycznej propagandy – poza domem. Istniała zatem pilna potrzeba wprowadzenia na nowo młodego pokolenia na drogę wiary przeżywanej w Duchu, wiary radosnej, wiary rodzącej nadzieję.
Młody duchowny chciał zrozumieć dokąd Bóg go prowadzi, jakie jest jego szczegółowe powołanie, dokąd ma zmierzać. „Chcę znaleźć drogę (…). Mam już lat 34. I nie jestem zadowolony ze swego życia, nie mam wewnętrznego pokoju. Nie ma we mnie właściwie życia – wegetuję marnie. Nie mam w sobie świadomości jakiejś idei przewodniej, życiowej – życie moje nie jest realizacją jakiejś wielkiej idei, realizacji planu Bożego, woli Bożej. Dużo jest we mnie idei – owszem, ale to nie żywe siły poruszające, ale myśli tylko, które raz są – to znowu znikają, idą w zapomnienie. Sformułowałem nędzę swego obecnego stanu niedawno w ten sposób: „Mam idee, ale nie mam miłości! (…) Na nic mi się nie przydadzą idee, programy. Bez miłości moje życie, moja praca kapłańska nie ma sensu. Cóż mi więc pozostaje? Muszę modlić się o miłość”.
W studiach teologicznych i poszukiwaniach duchowych odkrywa w sobie stopniowo pragnienie doprowadzania młodych ludzi do przeżycia spotkania z Bogiem. Wiele lat spędza, pracując nad uformowaniem środowiska, w którym taki przekaz wiary byłby możliwy. Oazę kształtuje na kanwie wprowadzania reform posoborowych, przede wszystkim liturgicznych i biblijnych.
Od 1965 roku ksiądz Franciszek Blachnicki ukierunkowuje swoje poszukiwania najpierw na posoborowe ruchy odnowy w innych krajach Europy, głównie we Francji i we Włoszech. Jako wykształcony liturgista i pastoralista skrupulatnie analizuje każdy element przeżycia spotkania z
Bogiem, jaki ofiaruje posoborowa reforma liturgii sprawowanej w ojczystym języku.
Ksiądz Franciszek stale poszukiwał adekwatnej do czasów i potrzeb przeżyciowej metody komunikowania wiary, przede wszystkim młodemu pokoleniu. Poszczególne etapy w życiu wyznaczały kolejne fazy w procesie przygotowań do osiągnięcia tego celu. Ostatecznie doświadczenia harcerskie, Krucjata Wstrzemięźliwości, studia pastoralne na KUL-u i wszystkie pośrednie etapy zaowocowały wypracowaną koncepcją Oazy.
Na oazach stopniowo odkrywane było doświadczenie małej grupy, a Słowo Boże przeżywano coraz głębiej w trakcie ewangelicznej rewizji życia Niewielkie grupy pozwalały ich członkom uczyć się budowania poczucia wspólnotowości. Ksiądz Franciszek powierzał ich prowadzenie swoim współpracownikom nienależącym do stanu kapłańskiego, co było rewolucyjnym dla Kościoła, choć zupełnie zgodnym z Soborem, krokiem uznania podmiotowości i odpowiedzialności osób świeckich. Powoływał też świeckich moderatorów i moderatorki. Od samego początku pragnieniem księdza Blachnickiego było stwarzanie przestrzeni ludziom świeckim do dojrzałej i suwerennej posługi w Kościele. Myślę, że w dużej mierze sam wyrosłem na tym pragnieniu i praktyce księdza Franciszka.
Jednocześnie ksiądz Blachnicki pracował nad zmianą świadomości kapłanów, gromadząc ich wokół siebie we wspólnocie Chrystusa Sługi – ukazywał im wzór realizacji namaszczenia kapłańskiego w oddaniu się innym z pasją – namaszczając i uwalniając ich życie w chrystocentrycznej diakonii. Solidarnie angażował ludzi świeckich we współpracę nad duchową odnową. Po latach prób wypracował dla nich formację podstawową, formację odnowionego katechumenatu (deuterokatechumenalną) oraz formację diakonijną, służącą rozwijaniu jego wizji i posługi w Kościele.

Dalszą część artykułu można przeczytać (tutaj)